poniedziałek, 3 sierpnia 2020

Wiek to tylko liczba - refleksja urodzinowa

Właściwszy w tym miejscu byłby pewnie obraz tortu, ale do tego poziomu jeszcze nie doszłam, więc wrzucam moją grafikę pączka stworzonego w Blenderze, którego niedawno zaczęłam się uczyć ;)


Niedawno obchodziłam urodziny i przy tej okazji miałam małą refleksję w temacie wieku, którą postanowiłam się z Wami podzielić.




W co ona się ubrała… Takie rzeczy to mogą nosić młode dziewczyny, a nie… Na kimś młodszym to może by to jeszcze wyglądało… Baba w tym wieku i koszulki w misie… Pfff Od wnuczki ciuchy pożycza?

Słyszeliście kiedyś podobne komentarze odnośnie kobiet, które ośmieliły się ubrać „niestosownie do swojego wieku”? Ilekroć je słyszę, zastanawiam się, dlaczego sobie to robimy. Czemu to ma służyć? To strofowanie, obśmiewanie, wciskanie na siłę w ramy społecznego przyzwolenia, dyktowanego utartymi wzorcami i  dziwnie pojętą „stosownością”.

Pamiętam, jak kilka lat temu natrafiłam na jakiś artykulik o tym, czego nie wypada nosić kobiecie po 30-tce, 40-tce itd. Początkowo mnie rozbawił: stosując logikę autorki można by przyjąć, że każda dekada życia stanowi jakąś magiczną granicę, od której już „nie wypada”: budzisz się w dniu swych 30-tych urodzin i choć nie wyglądasz starzej, niż dzień wcześniej, to jednak powinnaś natychmiast wyrzucić wszystko, co mogłoby wydawać się choć trochę „niepoważne” (minispódniczki, trampki, koszulki z nadrukami won z szafy!), zaopatrzyć w zapas garsonek i kiecek za kostkę, oraz niezwłocznie umówić do fryzjera, by skrócić włosy do „stosownej” długości i uformować je w statecznego, przyzwoitego tapirka, właściwego dla dojrzałej matrony… Kiedy jednak głębiej się nad tym zastanowić, fakt, że w XXI wieku osoby  z taką mentalnością istnieją i jest ich całkiem sporo, jest dość przygnębiający. Jeszcze bardziej przygnębia to, że znajdą się też i tacy, którzy pozwalają się im stłamsić i odmawiają sobie przyjemności noszenia rzeczy, w których czują się dobrze.

Nie od dziś wiadomo, że nie starzejemy się w jednym tempie: geny, sport, odżywianie, stres, używki, pielęgnacja (lub jej brak)… Wszystko to ma wpływ na zużywanie się oraz wygląd organizmu. Niektórzy w ogóle nie wyglądają na swój wiek: nieraz zdarzyło mi się  wziąć czterdziestolatkę za osobę przed 30-tką, lub na odwrót - doznałam małego szoku, gdy mignęło mi gdzieś zdjęcie uczestniczek imprezowego  reality show  i przeczytałam podpis pod nim: okazało się, że dziewczyny, które przywodziły na myśl show biznesowe weteranki, na oko 40+, rozpaczliwie ratujące młody wygląd licznymi zabiegami medycyny estetycznej, w rzeczywistości mają po dwadzieścia kilka lat…
Tak sobie myślę, że mamy w swojej kulturze mocno zakodowane wzorce odnośnie wyglądu i zachowania dla poszczególnych grup wiekowych. Jeśli 35 latka wygląda na 25 lat, ubiera się i zachowuje tak, jak społeczeństwo widzi stereotypową 25-latkę, nikomu to nie przeszkadza, dopóki jej wiek nie jest znany: podejście zmienia się, gdy wiadomo, że ma 35 lat: wówczas nie pasuje już strażnikom stosowności do wzorca: dzidzia piernik, stara maleńka, zegar tyka, za dzieci by się wzięła, a nie lata po świecie i słit focie w bikini wrzuca na Insta, w tym wieku mini spódniczki, no nie przystoi no, niepoważna jakaś… Dochodzę do wniosku, że czasem lepiej nie zdradzać swojego wieku, kiedy nie ma takiej potrzeby – jeśli jesteś młoda, możesz nie zostać potraktowana poważnie (to przerażające, ale wciąż wielu ludzi łączy wiek z mądrością: starszy=mądrzejszy), jeśli masz więcej lat, będziesz wysłuchiwać, co wypadałoby już robić lub osiągnąć w tym wieku, albo co ci już nie wypada…

Nieraz słyszy się, że wiek to tylko liczba i ja się z tym zgadzam. Jeden  siedemdziesięciolatek kursuje od poradni do poradni, od lekarza do lekarza i boi się sam zostać w domu, bo tak jest schorowany, że  najprostsze czynności sprawiają mu trudność, zaś inny biega maratony i żyje pełnią życia. Warto także przypomnieć, że życie jest tylko jedno: jeśli nie zdążyłaś czegoś zrobić przed 30tką, 40tką, 50tką itd., to albo zostaje ci na to reszta życia, albo N.I.G.D.Y. Wyobraźcie sobie kobietę, która zawsze marzyła o miniówkach z HelloKity, ale najpierw nie pozwalali jej na to konserwatywni rodzice, a potem klepała biedę i z konieczności ubierała się tylko w to, co wynalazła w lumpeksach. Teraz powodzi jej się lepiej i stać ją na takie fanaberie, ale jest jeden problem: ma 40 lat… Nie wypada, co? Bo sąsiadki obśmieją, ludzie będą się dziwnie gapić… Koniec końców, jedyną rzeczą, która powstrzymuje ją od spełnienia dawnego marzenia jest opinia innych ludzi... Mini z HelloKitty to oczywiście tylko hipotetyczny przykład, którym chciałam zwrócić uwagę, jakim złem jest ocenianie wyborów innych ludzi ze względu na wiek. Dlatego też apeluję: nie róbmy tego! Każdy z nas kiedyś będzie miał 30, 40, 50 i więcej lat, czy nie byłoby wspaniale, gdyby każdy mógł ubrać to, na co ma ochotę, wiedząc, że nie usłyszy żadnego złośliwego komentarza, ukradkowego parsknięcia śmiechem, nie wychwyci unoszących się z politowaniem brwi czy porozumiewawczych, rozbawionych spojrzeń.  Istnieje naprawdę pierdyliard fascynujących tematów do rozmów innych niż „O Boże, co ta Marzenka na siebie włożyła”. Pamiętajmy o tym i nie dawajmy się wciągać w takie złośliwości.

Czy uważam zatem, iż powinniśmy ubierać cokolwiek nam się podoba na każdą okazję? Otóż nie. Uważam, że strój może być niestosowny ze względu na okazję właśnie, ale nigdy na wiek (no chyba, że mówimy o dzieciach, ale to już inna para kaloszy): ubranie japonek i kolorowych skarpetek na spotkanie biznesowe będzie niestosowne, niezależnie od tego, czy mamy 20 lat czy 60… Jeżeli zaś mówimy o gali, na której dopuszczalne są suknie z gołymi plecami czy wielkimi dekoltami, to ma do takiego stroju prawo zarówno 20-latka jak i 60-latka. Pewnie, że na młodych ludziach niektóre rzeczy zwykle prezentują się lepiej, ale marudzenie, że cudze ciało prezentuje się nieestetycznie i nie chcemy na to patrzeć są totalnie nie na miejscu – idąc tym tokiem rozumowania moglibyśmy oczekiwać, że ludzie o brzydkich twarzach powinni je zasłaniać, dla dobra samopoczucia innych…

Na zakończenie podam jeszcze jeden przykład: wchodzicie do pomieszczenia w którym znajduje się staruszka w minispódniczce, ostrym makijażu i jaskrawo-kolorowej peruce.  Wita wszystkich uśmiechem, wesoło zagaduje. W drugim końcu pomieszczenia z kolei zainstalowało się stadko zrzędliwych kwok, które każdego, kto pojawi się w drzwiach, obrzucają oceniającymi spojrzeniami, szepczą między sobą, i komentują cicho. Kogo bardziej nie chcielibyście oglądać?
Całe szczęście, świat zmierza chyba jednak w dobrym kierunku: jeszcze kilka lat temu pewnie nie znalazłabym pidżamy z jelonkiem Bambi na dziale innym niż dziecięcy, a teraz widzę zatrzęsienie podobnych rzeczy dla sentymentalnych dorosłych. W każdym razie, ja będę takowe nosić jeszcze przez długie lata ;)

Ciekawa jestem Waszych opinii na powyższy temat – dajcie mi proszę znać w komentarzach, co o tym sądzicie :) 

P.s Jeśli czujecie się za starzy na cokolwiek, co chcielibyście robić, koniecznie zobaczcie poniższy występ z BGT 




24 komentarze:

  1. Ktoś powiedział, że niektórzy urodzili się już starzy i zmęczeni...
    Gdy oglądam stare zdjęcia, to wiele kobiet zwłaszcza wygląda lepiej w starszym wieku, niż w młodości - moda i kosmetyki robią dużą różnicę.
    Sposób ubierania czasami ma znaczenie, nie ubierzesz się dziwnie na pogrzeb czy na maturę. Nie wypada.
    Nie razi mnie koszulka w misie u emerytki, ale razi mnie gdy dojrzała kobieta z dużą nadwagą zakłada legginsy, przez które widać cellulit, majtki i podpaskę, a do legginsów krótka bluzka! No nie i koniec!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zauważyłam, że sporo jest kobiet, które lepiej wyglądają w starszym wieku niż w młodości.
      Myślę, że każdy ma prawo do legginsów, bez względu na wiek i wagę. Estetyka to odrębna sprawa - nie musi się mi podobać - grunt, to nie dawać tego odczuć :)

      Usuń
    2. Kultura nie pozwala zwracać uwagi, ja raczej miałabym pretensje do męża owej pani, że nie powie żonie, jak wygląda...

      Usuń
    3. O ile wspomniana pani ma męża :) Pewnie nie wiedziała, jak wygląda z tyłu - chyba nie każdy ma nawyk oglądania się z każdej strony przed wyjściem z domu, a legginsy potrafią być zdradzieckie ;)

      Usuń
  2. Nie lubię tego cy wypada i nie wypada. Niewykluczone, że w podeszłym wieku będę się nadal ubierać tak jak teraz. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zapewne też :D chyba coraz więcej jest osób z podobnym podejściem, na szczęście (jest szansa, że nie będę się czuła jak odmieniec ;) )

      Usuń
  3. Ja od jakiegoś czasu robię się młodsza ;) Ciało jak ciało, jest jakie jest, ale w środku młodnieję bardzo. Zamierzam ten stan utrzymać. I wreszcie ubieram się jak chcę i jak mi jest wygodnie. I nic nikomu do tego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! dokładnie tak samo mam! :))) A opinia innych to mnie zawsze obchodziła tyle, co zeszłoroczny śnieg!

      Usuń
    2. I słusznie. Myślę, że młodość w to w pewnym sensie stan umysłu :)

      Usuń
  4. Zgadzam się. Można się ubrać nieadekwatnie do okazji ale do wieku już nie :) Mam 27 lat i...szukam piżamy w jednorożce :) ha ha. Ale lubię wszystko co dziewczęce. Może dlatego że za dzieciaka tego nie miałam i może dlatego że mam samych chłopków w domu ( włączając w to koty i szynszyla, które też są płci męskiej). Najlepiej się ubierać tak jak lubimy.
    Pozdrawiam
    Pani Optymistka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam całą kolekcję pidżam w podobne motywy :D Chyba też ze względu na dzieciństwo - za "moich czasów" nie było aż takiego wyboru jak teraz

      Usuń
  5. Nie cierpię wyglądać tak jak wszyscy, ubieram się tak jak lubię, z pewnymi wyjątkami. Wyjątkiem są sytuacje i to jest kwestia kindersztuby, kultury osobistej, szacunku dla innych. Wiadomo, że na czyjś ślub nie idzie się w białej sukience, na maturę w wyszarganym dresie, do pracy w biurze w klapkach i bluzce odsłaniającej wszystko. Starsza pani w bluzce w misie na spacerze z wnukiem jest spoko, ale jeśli ja sama pani jest adwokatem, to na spotkanie z klientem powinna włożyć jednak nobliwą garsonkę. I dokładnie to samo dotyczy dziewczyny o pół wieku młodszej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to - okazja jest ważna, a nie wiek :) Ale co do biura i klapek, myślę że są takie działy w niektórych biurach, gdzie nikogo to nie dziwi ;)

      Usuń
  6. ja do pracy muszę chodzić w stonowanych kolorach i eleganckich ciuchach, ale jak tylko wracam do domu to mój styl ubioru zupełnie się zmienia ;) nie wiem czy tak będzie za 20 lat ale na razie tak mam :D każdy powinien ubierać się tak by się dobrze czuł a inni jeśli coś komentują, to pewnie tylko odwagi zazdroszczą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eleganckie ubrania mają to do siebie, że nie zawsze są wygodne, dlatego bardzo się ucieszyłam, gdy u mnie w pracy poluzowano dress code. A co będzie za 20 lat, to nikt pewnie nie wie :)

      Usuń
  7. Mam podobne zdanie do Jotki. Trzeba mimo wszystko brać pod uwagę i okazję i swój wiek,tuszę i urodę, bo te elementy mają wpływ na ogólny wygląd. Nie żyjemy na pustyni tylko wśród innych i jeżeli uważamy, że oni mają szanować nasze upodobania, to my powinniśmy szanować ich. Piżama w dziecięce motywy jest dopuszczalna, bo poza Tobą i partnerem nikt tego nie ogląda. Natomiast będąc wśród ludzi powinniśmy wypośrodkowywać ubiór, bo wtedy nie jesteśmy oceniani za jego niestosowność, co powoduje, że my czujemy się dobrze i inni też. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okazja jest istotna, bo pewnych rzeczy zwyczajnie nie wypada ubierać w niektórych okolicznościach, ale wówczas dotyczy to każdego, niezależnie od wieku czy wyglądu - 18-latce nie wypada ubrać pidżamy w misie na pogrzeb tak samo jak 60-latce. Ale wiek, tusza, uroda? Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli, mówiąc o uszanowaniu cudzych upodobań w tym kontekście?
      Uważam, że w XXI wieku powinniśmy wreszcie porzucić szkodliwe myślenie w stylu "bo Ty jesteś za gruby, brzydki i za stary żeby to ubierać": osoba która waży 200 kg ma dokładnie identyczne prawo ubrać legginsy jak 4-krotnie szczuplejsza koleżanka i nikt nie ma prawa jej dyskryminować z tego tytułu, czy chamsko komentować. To oczywiste, że nie wszystko musi nam się podobać, jedni ludzie wyglądają korzystniej od innych, są bardziej atrakcyjni itd. Tak było, jest i będzie, ważne jest jednak, by traktować wszystkich równo i pozwolić im nosić w spokoju to, na co mają ochotę.

      Usuń
    2. Różnimy się w poglądach i nie wiem czy to kwestia różnicy w wieku czy czegoś innego. Oczywiście, że 200 kg człowiek ma prawo ubrać leginsy, pytanie tylko jak będzie w nich wyglądał i czy na pewno dobrze będzie się czuł, gdy grube uda wciśnie w opięty materiał i w ten sposób podkreśli wady wyglądu, zamiast je tuszować. Gdyby wiek, tusza i uroda nie narzucały nam w pewnym zakresie sposobu ubierania się, to krytycy modowi nie mieliby co robić. Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Wiesz, czasem przez głowę przejdzie mi, że mam te 35 lat i może jednak trzeba by zweryfikować to jak sie ubieram...ale szybko przeganiam te myśli. Ważne jest tylko i wyłącznie to, jak się czuję w danej stylizacji. Wiek tu nie ma nic do gadania...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zauważyłam, że bardzo często osoby które mówią "jak ona się ubrała, w tym wieku tak nie wypada" są szare i bezbarwne. Być może kieruje nimi strach, bo pomimo, że to głupie, ludzie boją się tego co powiedzą lub pomyślą o nich inni, a nie pomyślą nic skoro nie będą się wyróżniać. Według mnie, wszystko, a zwłaszcza ubrania to rzecz gustu a o gusta są rożne i w zasadzie jest ich tyle ile ludzi na świecie. Można się ubrać nieestetycznie, nieodpowiednio do okazji. To że ktoś ubiera się na różowo w podeszłym wieku nie oznacza, że to złe. To po prostu radosne, kolorowe i piękne. Zawsze będę wspierać oryginalność :)
    Pozdrawiam ciepło ♡

    OdpowiedzUsuń
  10. Ktoś tam u góry napisał, że niektórzy urodzili się starzy. Coś w tym jest, zawsze znajdzie się jakaś osoba sfrustrowana życiem, nieszczęśliwa i poświęcająca większość wolnego czasu na zarażanie swoim nieszczęściem innych. Takich ludzi strasznie boli, że ktoś inny jest uśmiechnięty, robi, co chce, zamiast z obawą oglądać się na otoczenie ("co ludzie powiedzą"), żyje pełnią życia. To kłuje w oczy. Nikt inny nie będzie próbował wmówić drugiemu, że coś powinien, bo wiek, czegoś nie powinien, bo wiek, nie będzie starać się ile sił ściągnąć do ziemi, zetrzeć uśmiech z twarzy. Tacy ludzie są chorzy, kiedy widzą, że ich słowa nie robią wrażenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podsumowując, róbmy źle takim ludziom i ubierajmy się, jak chcemy, żyjmy, jak chcemy i bądźmy szczęśliwi. Oni niech się trują swoją żółcią, a my będziemy zajęci swoim fajnym życiem :) Nie kładźmy się do trumny po 30- czy 40-tce tylko dlatego, że są ludzie, którzy by nas tam położyli ;)

      Usuń
  11. Wiele postów już napisałam na podobny temat. Bo ja należę do tych, którzy nie czepiją się innych, tolerują każde ( nawet odlotowe zachcianki modowe) ale sama tez oczekuję tego samego względem siebie. Zważam natomiast na okolicznośc i tylko tu przestrzegam "etykiety". Jestem zodiakalną Lwicą i jednostką mocno niezależną, więc co mi tam ktoś będzie gadał... :) A niech gada!A ja zawsze decyduję tak, jak chcę :) Moja Mamcia nie znosi jedynie u mnie jeansów z dziurami :)
    P.S. Zgadzam się także z "wypowiedzią" Kena. G

    OdpowiedzUsuń
  12. Od jakiegoś czasu (nie do wiary!) wkroczyłam w wiek 50 plus i co? I pstro. Noszę, w czym (wg mnie) ładnie i atrakcyjnie wyglądam, a do sportu czy na rower, albo po domu to, w czym dodatkowo mi wygodnie. Mini jeśli wychodzimy coś zjeść do knajpy - też noszę, bo nogi akurat mam w porzo.
    Moje zdanie pokrywa się więc z Twoim w całym zakresie, strój dobieramy do okazji, a nie do wieku. Do figury - tak lepiej, bo po co się oszpecać, skoro można podkreślić walory.
    Nie komentuję wyglądu innych, bo każdy ma za sobą swoją drogę, którą idzie, a my nie wiemy, jak mu na niej idzie.
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń