Święta Bożego Narodzenia z
towarzyszącymi im zwyczajami i symboliką na dobre zadomowiły się we
współczesnej kulturze masowej. Atrakcyjne marketingowo i odwołujące się do
uniwersalnych wartości takich jak życzliwość, ciepło rodzinnego domu, czy
spędzanie czasu z bliskimi, są często obchodzone także przez ludzi
niewierzących, choć w nieco innym wymiarze.
Choinka, barszcz z uszkami,
kutia, św Mikołaj, sałatka jarzynowa, kiczowate filmy, „Last Christmas”,
renifery, obciachowe sweterki… Skojarzeń może być wiele. Jeszcze niedawno
pewnie wśród nich wymieniłabym karpia pływającego w wannie, ten zwyczaj jednak
na szczęście odchodzi już do lamusa. U nas w tym roku zamiast karpia były
pstrągi i łosoś – karp nigdy nie cieszył się szczególną popularnością, toteż
stwierdziliśmy, że nie będziemy przygotowywać potraw na siłę, „bo tradycja”.
Barszcz z uszkami natomiast to absolutna podstawa – zawsze zaczynamy nim
Wigilię.
Listy do św. Mikołaja
Kiedy byłam dzieckiem, pisanie listów do św. Mikołaja
było nieodłącznym elementem przedświątecznego oczekiwania. Przykładałam do nich
wielką wagę, wyglądały niemal jak laurki, misternie ozdobione ornamentami
wykonanymi za pomocą kolorowych mazaków, oraz wizerunkami prezentów, które
spodziewałam się otrzymać. Pamiętam, jak pewnego razu przypadkiem odnalazłam
swój list, niezbyt dobrze ukryty przez rodziców… Oj, musieli się tłumaczyć. Po
wielu latach znów wpadł mi w ręce podczas sprzątania i muszę przyznać, że
miałam fantazję… Wyobrażałam sobie, że cały proces wygląda mniej więcej jak w
filmiku poniżej, a więc nawet
najbardziej wyszukane pomysły nie powinny stanowić dla św. Mikołaja problemu
(swoją drogą, ten filmik oglądałam jeszcze z kasety VHS – tak, jestem stara).
Filmy
Okres świąteczny to sporo czasu do zagospodarowania –
kiedy już uporacie się z porządkami i całą kulinarno-estetyczną otoczką.
Niektórzy spędzają go przed telewizorem, stąd co roku stacje telewizyjne
fundują nam wysyp klimatycznych filmów z Kevinem na czele, oraz ogólnie
wszelakich hitów. U mnie w domu ostatnimi laty TV nie skupia na sobie zbytniej
uwagi, ale coś tam nieraz w tle sobie „leci”. Niemniej staram się trafić na
którąś z powtórek Kevina. To jest swego rodzaju ewenement – nie zliczę, ile
razy już ten film widziałam, za każdym razem jednak budzi we mnie ciepłe
uczucia – przypomina czasy, gdy Pierwszej Gwiazdce towarzyszył śnieg, mróz na
dworze i ciepło na serduszku, gdy slapstickowe komedie miewały urok i gdy nikt
nie zawracał sobie głowy updatem społecznościówek przy świątecznym stole. Być
może moje ciepłe uczucia względem tego filmu wywołane są głównie sentymentem,
niemniej wciąż uważam, że charyzma i naturalność Maculaya Culkina, dobrze
dobrana obsada, nastrojowa muzyka i barwne kadry również nie są bez znaczenia.
Prawdę mówiąc, spośród świątecznych czasoumilaczy, bardziej podobają mi się
starsze filmy – te z lat 90’ i 00’. Ich klimat trafia do mnie bardziej, niż ten
z nowych produkcji.
Niezwykle popularnym motywem świątecznych filmów jest
„Opowieść wigilijna” Dickensa – powstało już mnóstwo adaptacji, ale z tych,
które przyszło mi obejrzeć, najbardziej zapadła mi w pamięć pierwsza, jaką
widziałam, będąc jeszcze dzieckiem – „Opowieść wigilijna Myszki Miki” z1983
roku. Nie od razu przypadła mi do gustu - początkowo wydawała mi się nieco przygnębiająca.
Słyszeliście, że wkrótce ma pojawić się nowa wersja
„Kevina”? Co o tym sądzicie? Dobry pomysł, by odświeżyć klasyka dla młodszych
widzów, czy profanacja i niepotrzebne odgrzewanie starych kotletów?
Muzyka
Dobierając muzykę, która umila mi przygotowania do Świąt,
również stawiam na klasykę: „Rockin’ around the christmas tree”, „Let it snow”,
„Santa baby”, „All I want for christmas is you”, „Sleigh bells”. Czasem jednak
dla odmiany wybieram odświeżone wersje znanych hitów – wszakże w sieci aż roi
się od coverów nagranych w najróżniejszych aranżacjach.
Świąteczne DIY
Nigdy nie zapomnę łańcuchów na choinkę, które tworzyłam w
dzieciństwie, sklejając ze sobą kawałki kolorowego papieru. Obecnie wybór
surowców do DIY jest znacznie szerszy, niż wtedy – sklepowe półki aż uginają
się od brokatowych klejów, cekinów, sztucznych klejnocików, wzorzystych
papierów i tasiemek, metalicznych gwiazdek i wszelkich ozdobników, które można
wykorzystać do świątecznej twórczości. Ze stroikami nie wyrobiłam się w tym
roku, za to udało mi się przygotować kilka kartek z życzeniami.
A Wy? Macie swoje świąteczne klasyki? Ulubione rzeczy,
których nie może zabraknąć w tym pięknym, magicznym okresie, albo takie, które
przywołują najpiękniejsze wspomnienia?
Na święta i komercję ostatnio wszyscy narzekają, ale bez nich nie wyobrażają sobie roku...to jak kamienie milowe.
OdpowiedzUsuńNie obchodzę świąt, więc zupełnie się o tę otoczkę nie troszczę. :)
OdpowiedzUsuńNo jak to, bez karpia ?! U nas numerem jeden jest barszcz z uszkami, a zaraz potem karp w dwóch wersjach - smażony i w galarecie. Uwielbiamy! Łososie i pstrągi jadamy na okrągło przez cały rok (inne ryby też, bo lubimy), natomiast dobrego karpia trudniej dostać poza okresem okołoświątecznym, wiec najadamy się nim w Święta na zapas :).
OdpowiedzUsuńKevin, hmmm, no cóż, nie da się ukryć, że to po prostu dobry film, więc od czasu do czasu fajnie go sobie przypomnieć :). Nowa wersja jest pewnym ryzykiem - albo będzie hit, albo kicz, trudno oceniać na wyrost. Ale widać filmowcom wyczerpały się dobre pomysły, skoro muszą odświeżać klasyki.
cóż, ja to jakoś po macoszemu traktuję święta, w tym roku byliśmy ze znajomymi w ruskiej knajpie więc były pierogi, był barszcz, jakiś śledzik itp. Ale na tym koniec. Zamiast choinki mam stroik (same gałązki, ozdobione tylko lampkami ledowymi) i kilka czapek mikołajów rozwieszonych po domu. Co do piosenek uwielbiam te co Ty w wykonaniu Michaela Bubble. Kevin nie jest moim must see, ale oglądam 'To właśnie miłość' albo 'Listy do M'. Wszystkiego najlepszego na 2020!
OdpowiedzUsuńTeż lubię "Listy do M" a i Michaela Bubble zdarza mi się słuchać - ostatnio w ucho wpadł mi jego cover z Idiną Menzel - Baby its cold outside. Może niezupełnie świąteczne, ale wpisuje się w chłodny, zimowy klimat :)
UsuńAktualnie święta są pełne komercji. Jakoś nie umiem poczuć tej wyjątkowej magii.
OdpowiedzUsuńDla mnie święta to tradycja - to wspólne siedzenie przy stole, dekorowanie choinki i domu ręcznie robionymi rzeczami, zapach mandarynek i czas z rodziną. Prezenty też są częscią tradycji, ale nie tą najważniejszą.
Świąteczne filmy i przeboje to nie mój klimat - unikam tego.
I zdecydowanie nie jestewm fanką tej idiotycznej ilości jedzenia, jaką się robi co roku... A potem do nowego roku wyjada się to co zostało, mrozi część potraw, żeby się nie popsuły... Zdecydowanie gdybym mogła, to wybrałabym minimalizm :D
Jest taka jedna piosenka, która cudownie mi się wpisuje w świąteczny klimat - może nie jest specjalnie komercyjna, ale z racji tego, że motyw był wykorzystany w sławnym kevinie... zna ją chyba każdy - to Carol of the bells śpiewane chórem - mam ciarki za każdym razem gdy ją słyszę;D
OdpowiedzUsuńżyczę Szczęśliwego Nowego Roku!
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
List to MIkołaja napisałam tylko dwa razy xD
OdpowiedzUsuńJa nie chcę nowego Kevina. Stary to klasyk nie do przebicia. Ja na Święta muszę mieć koniecznie pierogi, grzybową, makiełki i piernik. Do dekoracji jakieś zielone gałązki, lampki oraz kilka bombek. Pamiętam te własnoręcznie robione łańcuchy. Moje dosyć długo wisiały na choince :)
OdpowiedzUsuńBarszcz z uszkami chodzi za mną od dłuższego czasu. Muszę go sobie w końcu zrobić :)
OdpowiedzUsuńMi ta komercja nie przeszkadza :)
OdpowiedzUsuńList do Świętego Mikołaja. Mój syn pisał do niego i dodatkowo rysował. w tym roku po trzecim podejściu ponownie oblał prawko. Wytargałam z teczki z przedszkola jeden z najstarszym listów , w który narysował auto i napisał, że chce być kierowcą i prowadzić auto. Auto ma, tym czasem ja je użytkuje, a prawko, chyba Mikołaj za niego ostatecznie zda...
OdpowiedzUsuńHa ha, widocznie zapomniał dodać w liście, że chce prawko do tego auta :D Ja za to mam prawko, a nie mam autka (zdałam za trzecim razem i wspominam cały ten proces jako traumę).
UsuńOpowieść wigilijna to jedyna książka Dickensa której nie znoszę bo tak ją wałkowaliśmy w szkole, do znudzenia, bleeee. Poza tą jedną kocham jego książki. Podobnie mam z Hemingwayem, poza jedną książką, w sumie to opowiadanie chyba Stary Człowiek i morze. Nie dzierże tego. W tym roku w święta dużo czytałam. Listy do Mikołaja pisałam, oczywiście że tak ale los chciał że zawsze co innego dostawałam. Pech?
OdpowiedzUsuń