niedziela, 23 lutego 2020

Niedzielne pogaduszki przy kawie 1








Dziś nieco luźniejszy post, na różne popularne tematy, do poczytania przy kawie. Miał być niedzielny, ale z racji tego, że byłam zajęta wypoczywaniem, dzień szybko zleciał i jest prawie poniedziałek... Następnym razem postaram się o jakąś stosowniejszą porę:)


Ostatnimi czasy zewsząd atakowały mnie newsy na temat oscarowej imprezy Kingi Rusin, i choć niespecjalnie mi na tym zależało, i tak w końcu dowiedziałam się, z kim pani Kinga rozmawiała i o czym, że Adelle schudła, a na wejściu rozdawali kapcie. Cóż… Prawdę mówiąc, uważam, że robienie relacji z prywatnej imprezy gwiazd, które rzadko cierpią na nadmiar prywatności, nie jest najlepszym pomysłem. Będąc dziennikarką z wieloletnim doświadczeniem i zapewne dość obytą w świecie, mogła wykazać się większym taktem. Tak czy inaczej, było trochę szumu, ale krzywda się nikomu nie stała. O ile przy czytaniu tych rewelacji towarzyszyło mi lekkie uczucie zażenowania, o tyle po obejrzeniu materiału w Wiadomościach TVP na temat wspomnianej dziennikarki, brakło mi skali w żenułametrze… Facet czytający relację piskliwym głosikiem, jakby przedrzeźniał kobietę… Ten moment, kiedy nie wiesz, czy oglądasz program informacyjny, czy kiepską parodię.. Powiedziałabym, że w XXIw. nie istnieją już chyba ludzie, których to bawi, ale obawiam się, że gdybym pogrzebała głębiej, odkryłabym zakątki Internetu skłonne podjąć polemikę z tą tezą… Mój ulubiony momencik? „Na szczęście Rusin skompromitowała głównie siebie, a nie Polskę, bo zagraniczne media określają ją jako rosyjską prezenterkę telewizyjną. Złośliwi ferują, że to przez jej zachowanie”… Serio? Tak sobie myślę, że medium, na które łożymy wszyscy ze swoich podatków, powinno przynajmniej stwarzać pozory obiektywizmu i bezstronności… Poziom tego materiału to nawet nie było dno – to był odwiert w Rowie Mariańskim.

Odnoszę wrażenie, że insiderska relacja z imprezy u Beyonce w niektórych kręgach przerosła popularnością Oscary, a nie zapominajmy, że zaczęło się od imprezy filmowej – widzieliście już któryś z nagrodzonych lub nominowanych filmów? Ja przymierzam się do „Parasite”, choć jeśli będę miała okazję, z chęcią zobaczę także „Małe kobietki”, „Jokera” i „Judy”. 

A skoro już jesteśmy w temacie filmowym – niedawno swoje premiery miały filmy, które na Oscara co prawda raczej szans nie mają, ale za to były dość szeroko komentowane w internetach: „Zenek” i „365 dni”. Przyznam się, że widząc plakat pierwszego, przywodzący na myśl „Bohemian rapsody”, sądziłam, że to żart, a jednak… Po boomie na disco polo w latach 90-tych, ten gatunek muzyki odszedł na jakiś czas w zapomnienie jako „obciachowy”, ale ostatnio chyba znów przeżywa renesans. Zawsze mnie irytowało, kiedy słyszałam: „niby taki obciach, nikt nie słucha, a wszyscy znają i się przy tym bawią”. Trochę ciężko z tym dyskutować – jeśli idziecie na wesele, na którym grają tylko disco-polo, a nie lubicie takiej muzyki, co robicie? Strzelacie focha, że muzyka nie taka i nie będziecie się przy tym bawić? No chyba nie… Wielu ludzi gardzi tego rodzaju rozrywką, uznając ją za kiczowatą i prymitywną, niemniej uważam, że disco-polo to dość ciekawe zjawisko popkulturowe i da się zrobić o nim dobry film. Na „Zenka” się jednak nie wybieram.

Na „365 dni” również. Wystarczająco zniechęciło mnie słuchanie butnego ględolenia, jakoby to dzieło miało stanowić jakąś rewolucję seksualną... Jeśli ktoś z Was wie, na czym ta rewolucja miałaby polegać, to oświećcie mnie proszę, bo próbowałam przeczytać książkę i nie znalazłam w niej nic odkrywczego ani rewolucyjnego. 

Na koniec pozwolę sobie raz jeszcze nawiązać zarówno do Oscarów, jak i mojego poprzedniego tekstu – być może słyszeliście o aferze z Siedlec, związanej ze zbieraniem pieniędzy na leczenie nieistniejącego nowotworu? Jeśli nie, to możecie zapoznać się z tematem tu.

Widziałam filmiki z apelami o pomoc i muszę przyznać, że niezła aktorka z tej „przedsiębiorczej” kobiety. Gdyby tylko spożytkowała swój talent w nieco bardziej szlachetny sposób, może miałaby szansę na Oscara, a tak… Wstyd i niesmak. Nie tylko oszukała wielu ludzi, ale także zaszkodziła tym realnie potrzebującym pomocy. Los bywa przewrotny, a karma lubi wracać, kiedyś może naprawdę zachorować – ciekawe, kto wtedy będzie chciał jej pomóc?

12 komentarzy:

  1. Prawdę powiedziawszy , świat medialny, świat celebrytów to świat sam w sobie, a doniesienia kanałów informacyjnych spadły niemal na dno, mam wrażenie, że oglądam filmiki z youtube'a zamiast rzetelnych informacji ze świata. Awanturami między celebrytami nie emocjonuję się, niech się gotują we własnym sosie, są większe problemy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiedziałam, że teraz w poważnym programie, jakim powinny być Wiadomości, jest kącik "pudelkowy"... Jestem tym przerażona. No i to omawianie sprawy, która w internecie miała już tydzień - a w sieci to przecież wieczność.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gale i gwiazdy nie mieszczą się w kręgu moich zainteresowań.
    Słuszne spostrzeżenie co do disco-polo na weselach. Nie ma innego wyjścia, bo zawsze jest grane.
    Nic nie wiem o książce ani tym bardziej o filmie, ostatnio opuszczam się w kwestii nowości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mieści się to w moich zainteresowaniach... niech ktoś inny żyje życiem celebrytów jeśli lubi... mnnie to nie kręci ;)

    Co do oszutów o których piszesz to nie pierwsza taka sytuacja i niestety nie ostatnia ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznam, że odcięłam się od tej celebryckiej bohemy, więc nie do końca wiem o czym piszesz w kontekście Kingi Rusin;) Co do oskarowych filmów, również chcę zobaczyć Małe Kobietki....
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie lubię takich informacji, historii bo uważam, że jest to w złym sposób nagłaśniany przez media.. Pisza i mówią nam takie fake newsy, że już teraz nawet nie zwracam na to uwagii.

    I każdy z nas jest człowiekiem, ma prawo więc do popełniania większych czy mniejszych błędów. A wszystkich ludziom nie da się dogodzić, więc jeśli ktoś będzie zadowolony to inny na tym miejscu będzie skrzywdzony.
    To świat celebrytów i niech taki zostanie, z dala ode mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Za Kingą Rusin nie przepadam. Wydaje mi się sztuczna. Beyonce nie słucham bo wydaje mi się bezbrawna, za to lubię Adele , chudą i przy kości, nie ma to dla mnie znaczenia. Jokera i Boże Ciało chętnie obejrzę. No i te Małe kobietki. Trailer mi się spodobał.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja co prawda ta sprawa z Kinga Rusin sie nie interesowałam ale cały internet huczał o tym wiec nie sposób było mi nie wiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Rzetelne informacje w mediach publicznych dość nieczęsty widok :/

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzisiaj niestety nie ma żadnych standardów dziennikarskich, każdy liczy tylko na lans, poklask czy kasę. Kiedyś były niekwestionowane kodeksy, których szanujący się dziennikarze bezwzględnie przestrzegali. A co do oskarowych filmów- polecam Jokera. Na Zenka nigdy, przenigdy się nie wybiorę...

    OdpowiedzUsuń
  11. Widziałam ten materiał, totalna żenada. Wstyd na skalę międzynarodową.

    Jokera oglądałam. Film jest dobry. I smutny. Daje do myślenia. Pokazuje, że nic nie jest czarne ani białe. Że nie ma czegoś takiego jak 'po prostu zło'.

    Ta kobieta z "nowotworem" - koszmar... powinna teraz wszystko oddać z odsetkami ustawowymi.
    Dlatego ja nigdy nie wpłacam na zbióki. Żadne. Jeśli ktoś potrzebuje, to wpłacam na konto fundacji z tytułem na jaki cel. Wtedy wiem, że na prawdę pomogłam. Właśnie dlatego, że za dużo jest takich akcji... To przykre :( Już większy szacunek mam do madek, które zbierają na "4 kółka dla samotnej mamusi"... przynajmniej mówią wprost na jaki kretyński cel chcą wydać pieniądze...

    OdpowiedzUsuń
  12. "jeśli idziecie na wesele, na którym grają tylko disco-polo, a nie lubicie takiej muzyki, co robicie? Strzelacie focha, że muzyka nie taka i nie będziecie się przy tym bawić? No chyba nie…" - zwyczajnie się nie bawię :) Nie trzeba strzelać focha, po prostu siedzę i jem, rozmawiam z ludźmi, wychodzę na świeże powietrze.

    Co do Kingi Rusin, zrobiła według mnie wieśniacko, chwaląc się fotkami z zamkniętej imprezy, ale ten materiał na TVPiS to był szczyt szczytów. Albo dół dołów. Myślałam, że nie mogą niżej upaść, a jednak.

    OdpowiedzUsuń