Wiosna… Pora roku, którą najlepiej cieszyć się w
otoczeniu Natury; wśród szkła i betonu nie jest tak spektakularna, choć w
mieście także czuć jej radosny powiew… O ile łatwiej wstaje się rano, gdy w
okna zagląda słońce! I świadomość, że gdy będę wracać do domu, ono będzie
świecić dalej – bezcenna. Gdy tylko
mogę, uciekam na wieś. Najchętniej wyprowadziłabym się na dobre na jakieś
wygwizdowie do domu z ogrodem… Albo do jakiejś hobbickiej wioski… Lubię takie
klimaty. Miasto też ma swoje uroki, ale na dłuższą metę mnie męczy… Ludzie,
ludzie, wszędzie ludzie, wszędzie tłok, wszędzie hałas, szum i spaliny… W
każdym razie, korzystam właśnie z uroków wsi; spaceruję z psami, wdycham świeże
powietrze, podziwiam zielone pędy wyłaniające się nieśmiało z ziemi, drzewa, na
których pojawiają się młode liście, złote promienie słońca umilające
popołudnia... Potrafię cieszyć się z małych rzeczy, więc te drobiazgi to dość,
bym poczuła się szczęśliwsza.
Tutejsza okolica również się zmienia… Żartuję sobie nieraz do rodziców, że za parę lat będą żyli jak w filmie „Zróbmy sobie wnuka”, tyle, że nie pośród wieżowców, a zakładów przemysłowych. Szkoda… Na polach i łąkach, które pamiętam z dzieciństwa, wyrastają coraz to nowe hale. W okolicach osiedla, na którym mieszkam teraz – coraz to nowe bloki. Widząc kolejne dziury w ziemi, myślę nieraz o roślinach i zwierzętach, którym zabrano przestrzeń. Tak, wiem, do niedawna mój blok też był taką dziurą w ziemi. Każdy chce gdzieś mieszkać. Każdy chce mieszkać wygodnie, ja też. Ale globalnie ludzi jest coraz więcej i każda z tych osób chciałaby żyć na godnym poziomie – to naturalne. Czytałam gdzieś, że gdyby każdy człowiek żył i konsumował na poziomie przeciętnego Amerykanina, potrzebowalibyśmy pięciu planet typu Ziemia… A mimo to, często słyszymy: Rozmnażajcie się! Jest nas za mało! Nie będzie komu pracować! Czy na pewno? Odnoszę wrażenie, że świat stworzony przez człowieka to jakiś… Jeden wielki paradoks… Wśród zwierząt, gdy osobników jest za dużo, muszą ze sobą konkurować o zasoby: przestrzeń, pożywienie… A nas jest już ponad 7miliardów i ciągle mało…
Zastanawiam się
nieraz, czy za kilkadziesiąt, może 100 lat będą jeszcze na świecie takie miejsca,
gdzie będzie można pójść i cieszyć się samotnością, bliskością natury, czy ludzie
i ślady ich działalności będą już dosłownie wszędzie. To już chyba nie mój
problem, bo tak długo żyć nie będę, ale jest to trochę dołujące, że być może
moi potomkowie to, co na Ziemi najpiękniejsze, będą oglądać już tylko na
filmach i w książkach . Gdybym miała za co, pewnie kupiłabym im (i sobie) jakiś
kawałeczek ziemi, tak na wszelki wypadek – tylko po to, żeby nic tam nie
powstało, bo widząc to, co się dzieje, odnoszę wrażenie, że nieużytki mogą być
kiedyś towarem deficytowym J Musiałabym tylko od czasu do czasu
sprawdzać, czy mi tam ktoś rabarbaru nie posadził ;)
Podobno gdzieś jest wyspa do kupienia...a tak poważnie, obawiam się, że niebawem miejsc bezludnych wcale nie będzie, może zaczniemy latać na inne planety?
OdpowiedzUsuńCzy ten wesoły obrazek to Twój? od razu milej :-)
Własna wyspa to byłoby coś - tylko skąd na to wziąć? :D Tak, obrazek jest mój, choć sprzed ładnych paru lat - znalazłam go niedawno robiąc porządki i stwierdziłam, że będzie pasował do tematu :)
UsuńTeż czytałam o tym rabarbarze ;) Cwany chłop, nie ma co.
OdpowiedzUsuńJa z kolei wyczytałam gdzieś (tylko teraz nie pamiętam ani gdzie, ani kto to mówił), że jeśli nie przestaniemy tak eksploatować zasobów i zaśmiecać świata, to mamy zaledwie kilkanaście lat. Niszczymy go w takim tempie, że zaskoczyliśmy nawet naukowców, którzy wyliczali ile nam zejdzie, nim zrujnujemy planetę. Mam nadzieję, że się opamiętamy, inaczej zdążymy jeszcze zobaczyć rezultaty :
Nie brzmi to optymistycznie. W sumie rezultaty widać już teraz. Na szczęście świadomość ludzi wzrasta i coraz więcej osób stara się rezygnować z tego, co zbędne - plastiki, słomki do napojów, jednorazowe reklamówki... Może to i kropla w morzu, ale zawsze coś :)
UsuńKocham wiosnę
OdpowiedzUsuńNareszcie wiosna. Mam nadzieję, że już wkrótce, rozgośći się u nas na dobre. 😊
OdpowiedzUsuńU mnie na wiosce przybywa tylko domów jednorodzinnych. :P A ja mam zamiar uciec do miasta właśnie. :)
OdpowiedzUsuńWiosna to moja ulubiona pora roku :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ♥♥
Nie oceniam po okładkach
Gdy idzie wiosna najbardziej cieszy mnie fakt że w końcu będzie ciepło można iść na pole z dziećmi i nie muszę przejmować się że o 17 będzie zimno i ciemno. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMnie zdaje się, że jako gatunek już mamy z górki. Nic chyba nam nie pomoże. Tylko reset. Ziemia do sobie radę, nawet jak będzie musiała zacząć od radioaktywnej pustyni. Choć wolałabym nie...Zobaczymy. Obawiam się, że to się rozegra za naszego życia jeszcze. Cóż, robim co możem. Wiosna przyszła więc nie marudzę :-) Za bardzo. Rysunek super, fajowskie trampki ma wiewióra :-)
OdpowiedzUsuńSą jeszcze miejsca gdzie można cieszyć się spokojem i ciszą... na szczęście. Chociaż zapewne nie jest ich tak dużo jakbyśmy chcieli...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
wiosną się wszystko budzi do życia. Ale w mieście tego nie widać. Potrzeba łąk bezkresnych i pól aby chłonąć piękno przyrody. A tu aglomeracja za aglomeracją się szerzy, lasy i łąki zasiedlając i niszcząc
OdpowiedzUsuńWybrałam się z rewizytą ) Ciekawy blog, ale te maleńkie literki (to chyba 10tka?) mnie przerażają :)
OdpowiedzUsuńCi co krzyczą, że jest nas za mało, mają na myśli konkretną nację, a nie ludzi jako gatunek w ogóle.
Ja miasto kocham. Czuję się tu wolna i u siebie. Wieś mnie przytłacza.
szarabajko, jak naciśniesz ctrl i porolujesz od siebie, literki się powiększą :-)
UsuńWitam serdecznie :) Nie wiem, jaka to czcionka, bo w polu edycji nie widać numerków, ale wyświetlał mi się rozmiar "Normalna" więc myślałam, że jest ok :) Postaram się na przyszłość zwrócić większą uwagę na to, żeby blog był czytelniejszy.
UsuńWiem, że chodzi o konkretną nację, ale jako ogół jest nas sporo, co nie pozostaje bez wpływu na planetę.
Co do miasta i wsi - ja mam zupełnie odwrotnie (choć przyznaję, że gdy dłużej przebywam na wsi, trochę mi tego miasta brakuje :)
Anna Bzikowa - słuszna uwaga, dziękuję :)
Zazdroszczę pobytu na wsi... I to prawda, buduje się teraz coraz więcej i "wolna" ziemia staje się cennym towarem. Ale są jeszcze miejsca na Ziemi słabiej zaludnione, mam wrażenie, że nawet w samej Europie... I o nadmiar ludności też chyba nie potrzeba się martwić; wyliczono kiedyś, że zasobów ziemi starczyłoby jeszcze dla wielu, wielu miliardów ludzi - problem jest w tym, że zasoby te nie są równo dzielone i część ludzi nadużywa, a inni głodują... Jak zwykle więc wchodzą w grę problemy etyczne...
OdpowiedzUsuńAle, wracając do tematu wiejskich zakątków, ja też mam nadzieję, że polska wieś ocaleje i że nie staniemy się jednym wielkim miastem :) Pozdrawiam! :)
Dla mnie wiosna mogłaby być zawsze :) Uwielbiam te zapachy, kolory, słoneczko i budzące się życie :) ślicxzny obrazek z liskiem :)
OdpowiedzUsuńDzięki za praktyczną wskazówkę. Działa :)
OdpowiedzUsuńPozwalam sobie na rewizytę i stwierdzam, że człowiek to najgorsze co przytrafiło się Ziemi.
OdpowiedzUsuńPochodzę ze wsi i zamierzam na nią wrócić (mentalnie mieszkam tam cały czas), miasto to tylko tymczas.
A wiosnę uwielbiam!
Pozdrawiam:-)
Już nie mogę doczekać się wiosny ☺
OdpowiedzUsuńJa zawsze miałam takie moje małe sanktuarium ciszy i świętego spokoju - Bieszczadzkie połoniny. Ale od 3-4 lat co roku jest coraz gorzej, wycieczka za wycieczką, nadęta warszawka puszczająca muzykę z głośników, biegające psy i wrzeszczące niemowlaki. A mnie serduszko boli coraz bardziej, więc coś chyba jest w tym, o czym piszesz.
OdpowiedzUsuńSmutne to jest. Paradoksalnie rosnąca popularność niekoniecznie służy takim miejscom - przyjeżdżasz zażyć spokoju, a tam już czeka na Ciebie wszystko to, od czego próbujesz uciec ;D najchętniej wyjeżdżałabym na urlop do jakichś małych górskich wioseczek, gdzie są dwa pensjonaty na krzyż.
UsuńJak Ty pięknie rysujesz :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję że miłe słowa :)
UsuńBardzo ładny obrazek i ciekawy wpis. Co do wiosny, w sumie bardziej wolę tę porę niż lato, zwłaszcza jeśli pomyślę o ostatnich, zdecydowanie zbyt wysokich temperaturach w sezonie wakacyjnym.
OdpowiedzUsuńObrazek jest fantastyczny!Aż pomyślałam,czy by nie zacząć znowu coś rysować. Kiedyś dobrze mi szło odtwarzanie ze wzoru, pomysłów twórczych raczej nie miałam.
OdpowiedzUsuńA propos wsi, mieszkam za miastem już kilkanaście lat. Mój sąsiad twierdzi,że każdego człowieka, jak idzie przez wieś widać jak zająca biegnącego przez pole. Idziesz drogą, wszyscy cię widzą i dyskretnie obserwują.Ktoś idzie drogą- też lecę sprawdzić do okna. Kiedyś nie mogłam się nadziwić tym zwyczajom, dziś funkcjonuję na tej samej zasadzie.
Psa wozimy na spacer... do miasta, bo bernardyn sąsiadów rządzi i terroryzuje cała okolicę.
Pozdrawiam cieplutko
Rysowanie jest super, mnie to bardzo odpręża :) wiadomo, wieś na swoje blaski i cienie, też zależy w jakiej okolicy się mieszka. Kiedyś myślałam, że miasto daje większe poczucie anonimowości, ale to nie jest do końca prawda, bo jednak świat jest mały ;) ale z tym psem to przegięcie, żeby trzeba było się na spacer do miasta wynosić - sąsiad jakiś niereformowalny, nie potrafi swojego bernardyna upilnować?
UsuńUwielbiam wiosne, jest to moja ulubiona pora roku :)
OdpowiedzUsuńSliczny rysunek
makeupnoprofessional.blogspot.com
Bardzo wiosenny obrazek!
OdpowiedzUsuńOj zdecydowanie wiosna w mieście to zupełnie coś innego niż wiosna w lesie ;) Uwielbiam miejsca jeszcze nie "przywłaszczone" sobie przez człowieka.
OdpowiedzUsuńpiękny, bardzo wiosenny obrazek.
OdpowiedzUsuńJa jestem mieszczuchem, ale nie znoszę jak parki, skwery, alejki się wycina na kolejny beton. zresztą jak mieszkam nad morzem, niby miasto, a parę chwil i mam plaże-ciagle dzikie, więc tak tego nie czuję, bo widzę bezkres i brak ludzi. Ale fakt faktem, buduje się za dużo, eksploatuje za dużo, trzeba dbać o naszą matkę naturę...
Ja mam to szczęście, że mieszkam na wsi gdzie jest cisza i spokój chociaż niestety cywilizacja zbliża się wielkimi krokami, a duże przemysłowe inwestycje niebezpiecznie zbliżają się do naszych domów i ogrodów.
OdpowiedzUsuńPóki jeszcze mogę rozkoszuję się książką w ogrodzie ;)
Pozdrawiam serdecznie.
Ja też wypoczywam jak jadę gdzieś w chole** daleko. Ale z drugiej strony cieszę się, że mieszkam w dużym mieście, mam wszędzie blisko i nie muszę brać auta, żeby kupić tą paczkę mąki, o której zapomniałam godzinę temu. Natomiast cały czas ubóstwiam ten moment, w którym podjęliśmy decyzję, żeby mieszkać na obrzeżach - jeszcze miasto, ale las mam 10 minut drogi od domu. A za lasem już koniec miasta. Chcę tu zostać na dłużej. A kiedyś? Jak wszystko dobrze pójdzie, to może na starość wyniosę się do Szkocji?
OdpowiedzUsuńMieszkanie na obrzeżach to swego rodzaju kompromis :) Wiejski spokój i miejskie wygody. W Szkocji co prawda nigdy nie byłam, ale po obejrzeniu "Braveheart'a" doszłam do wniosku, że w sumie mogłabym tam mieszkać (ach, te malownicze zielone wzgórza) :)
UsuńU mnie wiosna w pełni :) Lubię samotność!
OdpowiedzUsuńTeż się zastanawiam nad tym czy kiedyś będą jeszcze takie spokojne i ciche miejsca. Mieszkam na wsi i chociaż uważam, że miasto też ma swoje plusy to jednak jest mi dobrze tutaj na wsi. :) Muszę jeszcze wspomnieć o tym, że naprawdę świetnie rysujesz! Śliczny jest ten obrazek, wygląda jak ilustracja z jakiejś książki. :)
OdpowiedzUsuńNie ma nic gorszego gdy łąki zastępuje beton. U nas w Hucie też coraz więcej betonu, coraz to nowe apartamentowce zabierają drzewom miejsca. Zaczyna brakować zieleni. Koszmar.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie z Krakowa
Nie sposób obojętnie przejść obok tego, co piszesz. Ziemia jest przemęczona. Skrawek łąki, dróżka leśna, odrobina nieskażonej zieleni- to wkrótce będzie tylko dla kilku osób najbogatszych. A na ilustracji jest tyle radości, świeżego powiewu wiosny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń