niedziela, 14 czerwca 2020

Historie Zmyślone: Znaczenie Słów


Subtelna, Piękna, Elegancka, filigranowa, wytworna… Bożena zastanawiała się, jakimi słowami mogłaby opisać modelkę z reklamy perfum w kolorowej gazecie. Blondynka w pudrowej, zwiewnej sukience spoglądała rozmarzonym wzrokiem w obiektyw, wydymając zalotnie błyszczące usta. Jej włosy były starannie rozwiane, światło przechodziło przez nie, jakby przybyła z innego świata. Długie, zgrabne nogi krzyżowała w taki sposób, że wydawały się jeszcze dłuższe i jeszcze chudsze…

Bożena była pewna, że nikt nie użyłby podobnych słów opisując ją.


- To już chyba gdzieś tutaj, co? Ta twoja szkoła dla snobów? – głos ciotki Magdy wyrwał ją z zamyślenia. Zamknęła gazetę z cichym plaśnięciem. – Następny zakręt w prawo?

Powrót do rzeczywistości sprawił, że znów poczuła nieprzyjemny ścisk w brzuchu. Właśnie miała przed sobą pierwszy dzień w nowej szkole. Liczyła, że przez wakacje uda jej się osiągnąć wymarzoną sylwetkę (lub chociaż jej namiastkę), by nieco lepiej zaprezentować się w nowym środowisku, ale, jak zwykle, nic z tego nie wyszło. Powoli zaczęła już tracić nadzieję, że kiedykolwiek się uda. Podobnie było przed weselem kuzynki Wandy. Traumatyczne wspomnienie. „Nic na ciebie nie pasuje” – wzdychała z wyrzutem zniecierpliwiona mama, kiedy mierzyła kolejne sukienki w sklepie i nie mogła ich dopiąć –„ Wiedziałaś o tym pół roku wcześniej, nie mogłaś się trochę wziąć za siebie? Musiałaś tyle jeść?” Bożena zawsze odpowiadała wówczas, że trudno o prawidłową wagę w domu, w którym codziennie serwuje się schabowego w podwójnej panierce, zapiekanki z serem albo kopę makaronu z sosem… W tym momencie zwykle wtrącała się ciotka Magda, jeśli była w pobliżu, stwierdzając, że ona też takie rzeczy jada i jakoś gruba nie jest i że Bożena się spasła nie od schabowego, tylko od chipsów i czekolady.

Ciotka Magda była siostrą matki i tą osobą w rodzinie, która nigdy nie potrafiła się powstrzymać od wyrażania swojego zdania, niezależnie od tego, jak bardzo było niestosowne w danym momencie i czy ktokolwiek miał ochotę je znać . Zawsze chełpiła się tym, że jest jaka jest i mówi to, co myśli. Bożena uważała, że raczej nie myśli, co mówi, ale ilekroć zwracała jej uwagę, kończyło się na fochach ze strony ciotki („ A co ja takiego powiedziałam? Samą prawdę tylko” ) i tłumaczeniu rodziców, że „ciotka już taka jest i że nie ma sensu się z nią kłócić”.

Od kilku tygodni Bożena musiała męczyć się z nią pod jednym dachem, z powodu remontu jej mieszkania. Nie mogła się doczekać, gdy ten remont się skończy. Ciotka była bardzo szczupła, co było dla niej nieukrywanym powodem do dumy. Często ni z tego ni z owego rzucała: „Rany, Bożena, ale ty masz ramiona. Jak moje udo! Zobacz, o, no zobacz!” I stawała obok Bożeny dla porównania. Nigdy jej się to nie nudziło, choć robiła tak wiele razy, zawsze wypowiadała te słowa takim tonem, jakby obwód owych ramion był dla niej wielkim zaskoczeniem.

- No, jesteśmy.

Samochód zatrzymał się na poboczu w pobliżu szkolnej bramy. Bożena z ociąganiem opuściła jego bezpieczne wnętrze i wyruszyła na spotkanie z nieznanym. Budynek był wielki i nowoczesny, zupełne przeciwieństwo poprzedniej szkoły w rodzinnej wiosce. Już od wejścia rzucił jej się w oczy spory szkolny sklepik, ale pokonała pokusę sięgnięcia po coś słodkiego. Czuła ją zawsze, kiedy spotykało ją coś smutnego lub stresującego. Jej najlepsza przyjaciółka, Aldona, twierdziła, że to zaburzenie, podobnie jak anoreksja. Kiedy zaczęła o tym myśleć w ten sposób, poczuła rozżalenie – że też ze wszystkich zaburzeń odżywiania, trafiło jej się takie najgorsze – wolałaby anoreksję. Nawet trochę zazdrościła anorektyczkom – przynajmniej ludzie nie patrzą na nie z takim politowaniem. „Tobie anoreksja nie grozi” – stwierdziła kiedyś mama – „Nie masz aż tyle silnej woli”.

Nowa wychowawczyni, nauczycielka matematyki, wydawała się miła, ale przy tym zdecydowana, sprawiała dość dobre wrażenie.

- Część lekcji będziemy mieć z podziałem na grupy. Ze względu na kwestie dojazdu, miejscowi  w większości będą je odbywać w późniejszych godzinach niż wieśniacy.
Gdy wypowiedziała ostatnie słowo, po klasie przeszedł szmer stłumionych chichotów.

- O co wam chodzi? – Nauczycielka wzruszyła ramionami – Wieśniak, czyli człowiek ze wsi. Mam na myśli osoby, które nie mieszkają w mieście, tylko dojeżdżają z okolicznych wsi. Najpierw muszę wiedzieć, ile was jest… Niech wieśniacy podniosą ręce.

Bożena poczuła nieprzyjemne pieczenie na policzkach. Uniosła dłoń najniżej, jak mogła, by można to jeszcze nazwać podniesieniem. Miała nadzieję, że inni uczniowie nie zwrócą na nią uwagi. Mimochodem uchwyciła pełne zażenowania spojrzenie Vanessy, dziewczyny, którą kojarzyła z poprzedniej szkoły – też podnosiła rękę tak, jakby chciała, żeby nikt tego nie widział

- Wieśniaki muszą wrócić do domu wcześniej, żeby świnie oporządzić – burknęła cicho jakaś dziewczyna siedząca za plecami Bożeny. Jej koleżanka z ławki parsknęła cichym śmiechem.

„Nie ma to jak dobry początek” – pomyślała Bożena.

Później nie było wiele lepiej - następną lekcją było wychowanie fizyczne. WF od zawsze był jej najbardziej znienawidzonym przedmiotem – jedynym, z jakim sobie nie radziła - zaś całoroczne zwolnienie z niego – największym marzeniem. „Nie dałoby się tego jakoś załatwić?” – pytała nieraz mamy. „Wtedy już całkiem byś się roztyła” – brzmiała odpowiedź. Rodzice wierzyli w całe to pie***nie mędrków z telewizji, że należy przymuszać młodzież do ćwiczeń. „Najlepiej takich, których szczególnie nie lubi, żeby obrzydzić jej do reszty jakikolwiek sport” – myślała Bożena z rozżaleniem, kojąc psychiczny ból po kolejnej kłótni tabliczką czekolady. Alpejskiej, mocno śmietankowej, rozpływającej się w ustach. Miód dla udręczonej duszy.
Szybki rzut okiem na grupę dziewczyn w barwnych sportowych strojach potwierdził obawy Bożeny – była największa w klasie. Jakby tego było mało, nowa wuefistka sprawiała wrażenie typowej wuefowej harpii, która nie odpuści nikomu żadnego ćwiczenia, choćby miał wyzionąć ducha. Poświęciła chwilę na informacje wstępne, po czym ustawiła dziewczęta w rzędzie, tym ze zwolnieniami polecając ustawić się na końcu. Po odliczeniu wszystkich, zawołała:

- No, to teraz kaleki mogą iść do biblioteki, a reszta, rozgrzeweczka! – zaklaskała donośnie w dłonie. – Ha, nawet nie czuję, jak rymuję – mruknęła do siebie z zadowoleniem. – Na początek PIĘĆ OKRĄŻEŃ DOOKOŁA SALI!

Po skończonej rozgrzewce podzieliła klasę na grupy i oznajmiła, że będą robić piramidy, a Bożena jęknęła w duchu. Trafiła do drużyny z Vanessą oraz wredozą, która siedziała za nią na poprzedniej lekcji i dwoma innymi, które w szatni przechwalały się sukcesami na zawodach tanecznych. Ta trójka chyba znała się już wcześniej - stanęły oddzielnie, zastanawiając się głośno nad kształtem piramidy, jakby Vanessy i Bożeny w ogóle tam nie było.

- Grubą dajcie na spód – nauczycielka zatrzymała się przy nich, kiedy zaczęły już konstruować pierwsze próbne figury. – Żeby podstawa była solidniejsza.

- Właśnie, niech wieśniaczki znają swoje miejsce – mruknęła cicho wredoza.

- Proszę tak o mnie nie mówić - zirytowała się Bożena.

- A co ja takiego powiedziałam? – wuefistka stanęła nad nią z założonymi rękami.

- Nazwała mnie pani grubą.

- A co, może jesteś chuda? Bez wątpienia osiągnęłaś wagę przekraczającą zdrową normę dla osób o twoim wzroście, a takich ludzi w języku polskim nazywa się grubymi.

- Ale to mnie obraża.

- Co cię obraża? Twoja waga? Czy chcesz zmieniać język polski? Gruba to normalne, poprawne i neutralne słowo, przeciwieństwo chudej, więc nie wiem, z czym masz problem. Jak mam na ciebie w takim razie mówić? Kalafior? Taboret?

- Nie, "Bożena" wystarczy.

20 komentarzy:

  1. Dobrze i interesująco piszesz Dziewczyno miła:-)
    Uwierz mi bo wiem co mówię.
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bedzie ciag dalszy? A jesli tak, to powinnas dopisac cdn. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie, nie planuję dalszego ciągu. To było tylko krótkie opowiadanie, które w zamyśle miało skłonić do zastanowienia się nad tym, jakich słów używamy i jak wpływają na ich adresatów, niezależnie od tego, czy my uważamy je za neutralne czy nie :)

      Usuń
  3. Świetnie napisane i aktualne zawsze, zwłaszcza ostatnio...
    Podobne sceny pamiętam z przykrością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, prawdę mówiąc, do napisania tego tekstu zainspirowały mnie toczące się ostatnio dyskusje odnośnie tego, kto ma prawo decydować czy dane słowo kogoś obraża, czy nie powinno :)

      Usuń
  4. Bardzo dobrze się czyta!Wciąga od pierwszej linijki. Chętnie przeczytam dalszy ciąg!
    A swoja drogą co za koszmar musi przeżywać Bożena spotykając na swej drodze kolejno: ciotkę Magdę, wychowawczynię, wuefistkę i "miłe" koleżanki.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny i miłe słowo:) Nie planuję dalszego ciągu - myślę, że temat, który chciałam poruszyć, został tu już wyczerpany.

      Usuń
  5. Bardzo mi się spodobała ta historia.
    Przesłanie aktualne zwłaszcza w czasie częstszych obecnie w internecie rozważań na temat poprawności politycznej w temacie określania kolorów skóry, ale nie tylko, niestety ludzie, którzy chamstwo nazywają szczerością istnieją naprawdę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo się cieszę, że tekst Ci się spodobał i że dostrzegłaś sens, który chciałam w nim zawrzeć :)

      Usuń
  6. Napisałam długi komentarz i przy ostatnim zdaniu mnie rozłączyło. Dlatego teraz już krócej. Świetnie w krótkiej formie opowiadania ujęłaś problem braku tolerancji. Wszak nazywanie kogoś wieśniakiem,a nie włościaninem też jest formą obrażania czy poniżania. Doskonały tekst, gratuluję.

    OdpowiedzUsuń
  7. A potem dziwimy się, że ktoś ma niskie poczucie wartości... Nie każdy sobie z nim radzi...

    OdpowiedzUsuń
  8. słownik potrafi oszaleć od znaczenia, jakie dziś przypisuje się wczorajszym słowom. mam wrażenie, że to nie słowa obrażają, a ich wymowa. i nie zmieni tego żadna forma pt "sprawny inaczej" - tylko pogorszy sprawę, bo podmiotom odbierze nie tylko cześć, ale i argumenty. murzyn, to człowiek o ciemnej skórze. nie powinno to nikogo obrażać, ale jednak obraża - sposobem mówienia i kontekstem i pogardą w głosie. nie z tym wrogiem co trzeba się walczy - takie mam wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tym, że to nie samo słowo obraża, tylko sposób w jaki się je wypowiada i kontekst wypowiedzi, ale wiedząc, że ktoś doświadczył przykrości związanych z jakimś słowem i nie chce, by było ono używane w odniesieniu do niego, to ja tego słowa nie używam, bo mnie to nic nie kosztuje. Myślę też, że gdyby np. "murzyna " nie używano z intencją obrażania, to nikt nie czułby się tym słowem obrażony, więc chyba faktycznie sedno problemu leży gdzieś indziej.

      Usuń
  9. Szkoła to faktycznie brak wrażliwości ze strony dorastających, a widać nauczyciele też czasem przejmują styl młodych w wyrażaniu się dosadnie o innych... Cóż, brak poczucia własnej wartości u tych, co oceniają, wpływają na ugruntowywanie się poczucia niskiej wartości u ocenianych :(

    OdpowiedzUsuń
  10. O nie, tylko nie wf. Na tych zajęciach w szkole jakby wszyscy nagle dostawali przyzwolenie na obrażanie innych, i to nie tylko uczniowie, ale co gorsze także nauczyciele.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudownie Ciebie się czyta ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniały tekst, bardzo dobrze napisany z przesłaniem, które warto odnaleźć :) Niestety, nie każdy zdaje sobie sprawę z znaczenia słów które wypowiada. Warto zastanowić się nad tym, co wypływa z naszych ust. Niech to ma sens :)
    Pozdrawiam ciepło ♡

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeczytałam jednym tchem. Jest super. Współczuję Bożence. Już nie wiem kto gorszy, ciocia Klocia czy wuefistka. Normalnie wredna baba. Jak można uczennice obrażać przy całej klasie. Ja w podstawówce byłam szczupła ale babka zawsze znalazła sposób żeby mnie upokorzyć. Ciotka Magda przypomina mi moją teściową. Ona też mi tak dogryza na temat figury. Nie umie ugryźć się w jęzor. Świetny tekst, tak trzymaj. Bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  14. Chciałoby się powiedzieć dobrze, że to tylko opowiadanie. Niestety szkoła bywa okropna. Nauczyciele też czasem taktu nie mają...

    OdpowiedzUsuń