I’m
back! Nie było mnie tu jakiś czas, z kilku różnych powodów – jednym z nich był
fakt, że postawiłam sobie za punkt honoru okraszać każdy wpis jakimś wytworem
wizualnym własnego autorstwa. I trochę mi to zajęło tym razem. Tak więc… voila,
stworzyłam obraz używając jedynie starych katalogów (a ściślej dwóch: Avonu i
Flying Tiger, który posłużył za „podkład”). Bardzo starych, bo od jakiegoś
czasu unikam katalogów, ulotek i tym podobnych.
Temat również nie jest nowy, bo chodził mi po głowie już od dawna, a mianowicie, jakiś czas temu pewien kandydat do Europarlamentu zadeklarował się jako przeciwnik feministek i obrońca „prawdziwych kobiet”. I właśnie ta „prawdziwość” to coś, co mnie intryguje, niekoniecznie w kontekście kampanii wyborczej tego pana. Czymże, do cholery jest ta „prawdziwość”? Kim jest owa prawdziwa kobieta?
Pewnie nieraz natknęliście się na różne memy o „prawdziwych kobietach” i „prawdziwych mężczyznach”. No wiecie, te wszystkie teksty o tym, że kobieta potrafi z niczego zrobić sałatkę i awanturę a facet rozróżnia tylko trzy kolory. Przy niektórych zdarza mi się nawet uśmiechnąć, ale 99% to taki pseudonatchniony bełkot, że z trudem powstrzymuję się od mimowolnego wywracania oczami. Ogólny obraz prawdziwej kobiety wyłaniający się z tych memów wygląda mniej więcej następująco:
Temat również nie jest nowy, bo chodził mi po głowie już od dawna, a mianowicie, jakiś czas temu pewien kandydat do Europarlamentu zadeklarował się jako przeciwnik feministek i obrońca „prawdziwych kobiet”. I właśnie ta „prawdziwość” to coś, co mnie intryguje, niekoniecznie w kontekście kampanii wyborczej tego pana. Czymże, do cholery jest ta „prawdziwość”? Kim jest owa prawdziwa kobieta?
Pewnie nieraz natknęliście się na różne memy o „prawdziwych kobietach” i „prawdziwych mężczyznach”. No wiecie, te wszystkie teksty o tym, że kobieta potrafi z niczego zrobić sałatkę i awanturę a facet rozróżnia tylko trzy kolory. Przy niektórych zdarza mi się nawet uśmiechnąć, ale 99% to taki pseudonatchniony bełkot, że z trudem powstrzymuję się od mimowolnego wywracania oczami. Ogólny obraz prawdziwej kobiety wyłaniający się z tych memów wygląda mniej więcej następująco:
- Płacze i focha się z byle powodu
- Przepuszcza całą wypłatę na ciuchy i kosmetyki zaraz po jej otrzymaniu,
żeby i tak potem twierdzić, że nie ma się w co ubrać…
- Ciągle zmienia zdanie
- Jest emocjonalna, kruchutka, wrażliwa i delikatna. No chyba, że
musi dokopać byłemu, wtedy zamienia się w nieokiełznany żywioł zemsty.
- Nie ugania się za facetami. Uwodzi ich magicznym spojrzeniem.
- Potrzebuje do szczęścia „prawdziwego faceta”. Koniecznie.
- „Szanuje swoje ciało”. Cokolwiek to
znaczy.
- Jest naturalnie piękna i właściwie nie potrzebuje makijażu i modnych
ciuchów żeby zachwycać (ale mimo to
wydaje fortunę na kosmetyki, wizyty u kosmetyczki, fryzjera i ciuchy… witaj,
logiko)
W stereotypach nieraz można znaleźć
ziarno prawdy. Zdarza mi się zauważać odzwierciedlenie niektórych w życiu
codziennym, u swoich znajomych czy u siebie (np. te wszystkie legendy o
damskiej torebce, w której można znaleźć wszystko – u mnie się zgadza ;). Nawet
bawią mnie niektóre żarty ze stereotypów. Grunt, to nie brać ich na serio,
podchodzić z dystansem. Tylko co w tym wszystkim robi wspomniana już
„prawdziwość”? Zastanawiałam się, czy pierwotnie nie miała to być odpowiedź na
wyidealizowane wizerunki obecne w popkulturze? Np. „Prawdziwe kobiety mają
krągłości” jako kontrast do wyretuszowanych modelek z czasopism i kampanii
reklamowych, które na zdjęciach wyglądają inaczej niż w rzeczywistości? Jednak czytając
kolejne wpisy poświęcone „prawdziwym mężczyznom” i „prawdziwym kobietom”,
odniosłam wrażenie, że niektórym myli się pojęcie „prawdziwy” z „idealny” –
jeden z nich zawierał taką litanię wymagań, że owa „prawdziwa kobieta” istnieje
chyba wyłącznie w wyobraźni autora… Czy
nie wystarczy, że mam w dowodzie „K”? Nie wystarczy kariotyp 46 XX? W jaki
sposób przepuszczanie kasy na duperele albo strojenie fochów miałoby czynić
mnie prawdziwszą? Jeśli potrafię utrzymać emocje na wodzy, to znaczy, że jestem
sztuczna, czy jak? Co w ogóle sprawia, że jest się postrzeganym jako „kobieca”
czy „męski”? Czy nie jest to po prostu zbiór cech pożądanych u partnera/ki
przez płeć przeciwną? Czy można być niekobiecą kobietą, skoro jest się... no
właśnie, kobietą, która z samej definicji jest kobieca? Jestem ciekawa Waszych
opinii J
Już jakiś czas temu zorientowałam się, że wszyscy tacy sami jesteśmy. Ciało inne, inne role społeczne i biologiczne, ale emocje dotyczą wszystkich takie same. I sposób ich wyrażania niekoniecznie zależy od bycia facetem czy kobietą. Trochę nam programów wgrywa środowisko, ale to tylko nakładka. Bo w głębi duszy wszyscy my: kochamy, cierpimy, pragniemy...I to jest wspólne, tacy sami.
OdpowiedzUsuńBycie kobieta czy mężczyzną to taka gra :D
A obrazek bardzo, bardzo fajny. Pomysł super!
UsuńOj tam...stereotypy... mające jednak źródło prawdy - przynajmniej z tą torebką.;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
wow this topic is amazing! loved this !
OdpowiedzUsuńJadieegosh
Cześć Kochana na wstępie dziękuję Ci za odwiedziny. Cieszę się że czytasz. I z twojego powrotu też się cieszę. Bardzo 😃😃😃
OdpowiedzUsuńBardzo orygninalne to twoje dziełko. A ja nie znoszę trzymania się stereotypów. Wkurzają mnie jak cholera. Szczególnie zdanie niektórych facetów mozna sobie podarować bo głupio pierdzielą i tyle. Takie trzy po trzy. Wio do przerzucania gnoju Panowie Trzymający się sztywnych stereotypów. Mamy kuzwa 21 wiek
Pozdrawiam Cię serdecznie i jeszcze raz dziękuję 😃😃😃
Hejka, jak miło Cię tu znów widzieć :) ze stereotypów można się czasem pośmiać, ale gdy ktoś zaczyna przyjmować je jako prawdę absolutną, sprawdzającą się w 100% przypadków, to już nie jest śmiesznie... no i przykre jest to, że w pierdzieleniu wiele pań dorównuje panom.
UsuńNie ma co patrzeć na stereotypy. Liczy się wnętrze :)
OdpowiedzUsuńmi większość mężczyzn mówi, że nie jestem stereotypową, typową kobietą, a więcej z zachowań mam z mężczyzn - choć wyglądam jak kobieta (długie włosy, makeup, sukienki itp.):)
OdpowiedzUsuńhej, bardzo ciekawa notka! wg mnie nie ma czegoś takiego jak "prawdziwy" bo każdy ma inne wyobrażenia o takich rzeczach będących prawdziwymi. I nikt nie ma w tym racji. Każdy ma inne doświadczenia, postrzeganie i to co mu się wiąże z daną ideą. Więc mając we względzie swobodę wypowiedzi i myśli, niech nikt nie będzie ograniczony ograniczeniami innych ;) a kolaż wypadł świetny, bardzo ożywiona kolorystyka i w stylu art deco :)
OdpowiedzUsuńWnętrze najażniejsze, miłego weekendu.
OdpowiedzUsuńObrazek super, taki w stylu inkaskim...
OdpowiedzUsuńWedług wypisanych zasad to nie jestem prawdziwą kobietą:-( ale jakoś mnie to nie dołuje :-)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńWedług stereotypów, to ja chyba w ogóle nie jestem kobietą, ponieważ w torebce mam tylko niezbędne rzeczy (zmieniają się w zależności od celu, do którego zmierzam. Inne na przyjęcie, inne do sklepu, a jeszcze inne na wycieczkę...) oraz idealny porządek. Fochów nie stroję, dupereli nie kupuję, po sklepach nie lubię chodzić...
Ooo, matko kochana, nie jestem kobietą, a co dopiero prawdziwą, hi, hi...
Pozdrawiam serdecznie.
U mnie w zależności od torebki, ale zwykle noszę małe torebki więc mam tylko portfel, telefon i jakiś błyszczyk więc minimalistyczna zawartość. Dawno temu jak lubiłam duże torby to mialam tam wszystko i jak z kabaretu telefon dzwoni, a nie wiadomo gdzie jest ;)
OdpowiedzUsuńAle super ten obrazek, bardzo kreatywny :)
Mnie też denerwują niektóre z tych memów, są infantylne i nieprawdziwe. Owszem, niektóre kobiety przepuszczają całą kasę na ciuchy, ale nie mam pojęcia skąd przeświadczenie, że każda prawdziwa kobieta to robi. No jeśli tak, to ja np należę do grupy tych sztucznych.
OdpowiedzUsuńMyślę, że te memy są tworzone jedne dla śmiechu, inne przez osoby mające pewność, że to prawda. Tak czy inaczej - mnie także nie bawią.
Swoją prawdziwość mierzę inną miarą i chyba mi z tym dobrze :)
Wychodzi, że "prawdziwa kobieta" to taka kobietka. Słabiutka, głupiutka i śliczniutka. Trochę jak kolorowy ptaszek - poszczebiocze i miło na nią patrzeć. A jeśli ma swoje zdanie i nie przytakuje misiowi, to można nazwać ją jędzą. Albo, co gorzej, feministką ;)
OdpowiedzUsuńTwoja praca plastyczna jest świetna! A co do prawdziwych kobiet... Tez myślę, że każda kobieta jest po prostu kobietą.
OdpowiedzUsuńDokaldnie to wszystko stereotypy bo czy kobieta przestaje być kobietą w momencie, w który na przykład zostaje kierowca rajdowym lub hydraulikiem? Czy zatem miałaby byc taka prawdziwa kobieta i taki prawdziwy mężczyzna... Nie dajmy zamknać się w pudełkach z etykietkami a świat będzie duzo piekniejszy
OdpowiedzUsuńPrawdziwa kobieta pije,pali i ogląda się za mężczyznami
OdpowiedzUsuńTo Maria Czubaszek
Uważam, że prawdziwość tkwi w nas to taki fenomen, którego niepotrzebnie się wstydzimy
Każda jest na tyle prawdziwa na ile jest inna...